Pragnienie
To on, piękny jak młody Bóg,
wysoki, smukły, rzeźbione jego ciało,
przyciąga mnie, aż brakuje tchu,
chcę wciąż jego więcej, bo dla mnie to za
mało.
Palce Jego długie, ciepłe na mej skórze
przesuwają się powoli, delikatne jak
kwiat.
Otwieram oczy by spojrzeć ku górze
w oczy Jego wolne jak ptak,
koloru nieba chmurnego przed burzą,
mądre i dumne lecz niezwykle ciepłe.
Czekam aż ręce jego się zanurza
we włosy moje gdy spinkę rozepnę.
Oddech słodki omiata moją twarz,
szepce do ucha słowa niepojęte,
pragnę tych ust, czy mi je dasz?
Wilgotne, drżące, wiatrem muśnięte.
Skora jak marmur z moja się styka,
choć delikatnie i tak czuję dreszcz.
W oddali tylko zegar stary tyka,
a w szyby dudni północny deszcz.
I choć niepewny bywa i skryty,
to pragnienie jak ogień wyzwala Nas.
Obraz jego twarzy w myśli mej wyryty
i chyba na zawsze zatrzymał się czas.
W objęciach Jego chcę żyć i chce zasnąć,
chce być tak blisko niego jak się da.
I gdy oczy moje zechcą już zgasnąć
wiem, że on ze mną będzie tez tam.
Takiego mężczyznę daj mi o Panie, bym znów poznała co to jest kochanie.
Komentarze (2)
ja też chyba poproszę:)
Piękny wiersz o pragnieniach, o miłości.
Życze spełnienia marzeń.
Pozdrawiam serdecznie.