Pragnienie Artysty
noc, zmęczony zerkam w bok,
tam cienka czerń,
tam mnoga życia woń,
słodycz kapnęła, reszta to mrok,
stać, bez nóg, bez dłoni, tylko bierń
ma wstęp, dla niej tylko płoń,
stypa, już czas, katafalk niecierpliwością
żarzy,
trup gęsto otoczony, jak więzień kondomem
straży,
jeszcze jeden kielon, flaszki gwardią
stoją,
ze wsi przyszli, przed spokojem bronią,
trup spokoju nie chce, łaknie
tej krakowskiej, co wcinają niegdyś dusze
bratnie,
płonie- choć rozkład raczej chłodzi
ciało,
jemu przełyk stygnie,
Wołgi Żytniej-
gdyby tylko się dało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.