Prawda
W ciemności świata powszechnego
Słońca cieniem okryty bez znaczenia
istnienia
Ile człowiek jest w stanie wytrzymać
Ile dusza wytrzyma bez wiecznego
zapomnienia
Nie patrząc na drogę, nie spoglądając przed
siebie
Idę w ciemno, idzie gdzie Głos mi każe
Mały stukot, moje natchnienie
Ten co słyszę przez całego żywota czas
Widzę ludzi na drodze, co stanęli już
Nie idą dalej, choć do celu nie dotarli
już
Zafascynowani pięknem przemijającego
świata
Nie widzą prawdy, śmiertelnością zakryci
W wyborze półszczęścia, co niczym nie
jest
Co niczym gwiazda na niebie z czasem
blednieje
Co kwiatem pachnie by woni się pozbyć
By zostać pustką, czystym wspomnieniem
Patrząc na nich odpocząć chcę
Wpatrując się w nieżywy śmiech stać się
taki chcę
Życia plastikiem, życia szkłem
Chwilowym kłamstwem, łatwiej żyje się
Lecz cel swój znam, znam jego wartość
Mimo iż chwilą on krótką jest
Chwila ta nie przeminie nigdy w duszy
mej
Bo prawdziwe życie w miłości TO MÓJ CEL
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.