Preludium
Preludium
--------------
to nic że powiedzą kicz albo częstochowa
z brzegów woda nie jest taka sama a ucho
nie słucha odwróconych fal
bo przecież one się odwracają muszelkami
widzę - nawet za zamkniętą powieką
jesień wydłużyła się nieprzyzwoicie
zapomniała przywołać zimę kolcem
kasztana
białą pierzynkę zaczyna się usypywać w
grudniu
gdy pieką makowiec pachnący wanilią
rodziło się Dzieciątko na wybitej słomie
gwiazda uciekła szuka nowego roku
jakby stary był zły - jest przeciwnie
wiem przynajmniej co w nim było
zgubił zaskoczenie bez namysłu
marzenia na lepsze - jakby je zaokrąglić w
pomarańczę
sterta gwiazd zadymiona mgłą obraca się
kołami u wozu
nie patrz na mnie robi się mrocznie
dopijam herbatę z hibiskusu jak wczoraj
darmowy pasjans ułożyłam w znajome damy
przybędą królowie tylko paź zadziera
głowę
jeszcze młody bez brody na nogach ma
adidasy
gada brokatowe bzdury w plaźmie
na Pasterce mówili o miłości na głos
wydaje się że za dużo mówią a tematy
wylatują z rękawa
nieużyteczne ambony schody w górę
przyciasne
poręcz nie wytrzyma zamykam sumienie dając
na kolektę
w totolotka ktoś wygrał miliony wczoraj był
artystą
grał tango ubogich pod sklepem z
perfumami
panie lubią pachnieć panowie wąchać
zapach zatyka sztuczną choinkę prądem
wytrzyma pewnie do lata gdyby nie kolor
świateł
to sterczący wiersz nie uciułałam rymów
nieskładnie weszłam w biało czarnym
świtem
nie dokładam metafor niech będzie
oszczędnie
słowo roztacza się ciągiem pospolitym
farby
jesienna zima się wytłumaczy na pewniaka
mrozem
wcale nie jest mi do śmiechu gdy wspomnę
przebiśniegi
nie mają nic wspólnego z tym wierszem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.