Prezent
Mam nadzieję, że ktoś przeczyta to do końca
?Szukasz przyjaźni, szukasz przyjaciela
Czasem wątpisz w jego istnienie
Są chwilę ,że serce wybiega przed Ciebie
Widzisz go, po chwili, to tylko złudzenie
?
No wreście jesteś ! ? przyniosłeś piwa?
Tylko cztery po dwie na każdego
Akurat tych nie lubię ? cóż, niech
zostaną
Moje - lubię zimne ? już w lody schowano
Wiesz dlaczego ciebie zaprosiłem, wiesz?
Dostaniesz PREZENT, tak piękny kunsztownej
roboty
Uprzedzam, nie jest to prezent byle jaki,
tylko
prezent warty 100 zloty, równe 100 złoty
Wiem, ze nie wymienia się kwoty wartości
prezentu
ale chciałem tobie uświadomić, ze jest to
nie byle jaki
tylko prezent wart stówę, a stówa po ulicy
nie chodzi
Byle prezentem bym nie obdarowywał nie
licząc procentu
Otworzę jedną Twoja flasze i rozleję to
paskudne piwo
Ooooo, mnie się więcej nalało, nawet więcej
przytakujesz
Nie patrz tak, mogę te szkła zamienić, jak
zechcesz i to żywo
Ale jak ciebie znam, na to byś nie
pozwolił, tak to czuję
Ja tak ciągle gadam i gadam w gardle mi
zaschło
Wypije duszkiem z moje szklanki ? fuj, ale
świństwo
Ty nie pijesz? wiem, wiem, za prezentem się
rozglądasz
Dostaniesz, dostaniesz, dziwnie jakoś na
mnie spoglądasz
Tak na mnie patrzysz jakbyś mi chciał za
ten prezent zapłacić
Nie wyciągaj portfela- a to tylko
chusteczka, spocona twoja szyja
Jak już masz rękę w kieszeni to pokaz ile
masz przy sobie
Daj policzę ?o cale 70 zloty, nie pijesz
piwa? twoja wina
Dobra, dobra, masz z powrotem twój portfel,
szmaciany
Kiedy otrzymasz prezent to tak jakby tam
było 170 złotych
Zaschło mi w gardle, wypije twoje piwo,
fuj, ale paskudztwo
Ciekawym jesteś, jak zobaczysz spadniesz
pod stół i łóżko
Wspominam mimochodem ze wybuliłem na
prezent stówę
Bo jestem jak wiesz emeryt i jest mi bardzo
trudno żyć
Nie musisz przyjąć drogiego prezentu, daje
głowę
Mogę jutro kupić tańszy, chyba ze chcesz
się dołożyć
Nie klei się nam rozmowa, ty tylko
strzelasz oczyma
Szukasz prezentu a ja zapewniam ,ze jest,
mi drogi
Nie będę powtarzał, kosztował stówę, a może
go tu nie ma
TY masz 70 zloty , a ja co dnia czekam na
mannę z nieba
Gdzie idziesz, po co wstajesz, przecież
prezent masz dostać
Trzasnął drzwiami, jakiś gbur czy coś
takiego tu było
Ooooo swoja flaszkę zostawił, wiele mu nie
ubyło
Wypije ciurkiem, po nich nie będę prosto
stać
Zastanawiam się nad sobą, to jak występ w
teatrze
Pragnę darować prezent wyjątkowo kunsztem
zdobiony
Za co, za dwa obrzydliwe piwska a jakże
A on panisko wychodzi twarz czerwona ?
obrażony
Gdybym to zrozumiał na wskroś to bym
ścichł
Było ich wielu po prezenty, poszli
pobrzmiało
Dlaczego drogiego prezentu nie odebrał
żaden z nich
Czyżbym był skąpcem, nie, nie tak mi się
zdało
Owszem oszczędzam, czytam przy płomyku
świec
Nie rozumiem tych z flaszkami a wielu jest
na świecie
Ambicje, obrażania się, wolą odejść by za
drzwiami lec
Mam jeszcze butelki, pijąc je wywalam się
na aksamicie
Autor:slonzok-knipser
Komentarze (7)
++++ :))
Pisząc tą epistołę chciałem w formie żartobliwej
pokazać siebie jako skąpca- dusigrosza- kogoś
chytrego, wyszło inaczej, mimo,że ani razu nie użyłem
słowa przyjażni.Nie nazwałem również po imieniu nazwy
tego prezentu-
Dziekuję za miłe komentarze -
Hmm... groteskowa przyjaźń, daleko jej do prawdziwej.
Ta ostatnia nie mierzy się wartością prezentów.
Hmmm... przyjaciel nie stawia warunków, jak przysłowie
mówi "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"
- sprawdzony, niezawodny sposób. Cieplutko pozdrawiam
+ zostawiam
W ogóle nie kupuje się przyjazni:)
To bardzo gorzki wiersz.Przyjazni nie kupisz
obrażając.Serdecznie pozdrawiam.+++
Samo życie.Jeśli mogę zwrócić uwagę-w drugiej zwrotce
literówka słowo "wreście".duży plus + za wartość
wiersza.