przed podaniem narkozy
'myślątko'
kazano liczyć do dziesięciu
'jeden...' cisza
(nie)budzę się
już po wszystkim
następuje powrót
do rzeczywist(nic)ości
autor
Donna
Dodano: 2016-09-21 17:57:26
Ten wiersz przeczytano 968 razy
Oddanych głosów: 26
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (37)
Wow myślę, że wymowna to miniaturka.
Skądś to znam.
Miłego dnia :)
Ja, nigdy nie leżałem w szpitalu, ale pamiętam, że mój
Ojciec, po wybudzeniu z narkozy, zwracał jak kot, a
póżniej lekko sfiksował.
Zabierał paniom z kuchni, wiklinowy kosz i szedł
korytarzem na grzyby, dziwiąc się, że ktoś wszystkie
wyzbierał.
Pozdejmował pacjentom ręczniki z łóżek, uważając, że
musi ściągnąć pranie, bo będzie padało.
Zamknął lekarzy w gabinecie, a klucz schował do
kieszeni, mamrocząc, że Mama znowu zostawiła klucz w
drzwiach.
Pamiętam ten strach, kiedy bałem się, że już taki
zostanie.
Minęło, a najdziwniejsze, że po wszystkim, zaczął
chodzić na grzyby, chociaż nigdy ich nie lubił i nie
jadł.
Ale się rozpisałem, przepraszam i pozdrawiam.
tak, pamiętam swoją narkozę - oby nigdy więcej...
Jak to jednak każdy ma inaczej - Alvaro czuł
zaczadzenie snem. Ja jak tylko oko otworzyłam (jadąc z
łóżkiem na sale), energia we mnie wstąpiła i ciekawość
- zadawałam pytania:"Już, czy dobrze poszło ..." itd.
Usłyszałam w odpowiedzi: "Niech pani tyle nie gada!".
:)
Nie jest to fajnne znaleźć się na sali operacyjnej,
powiem szczerze. Przyznaję- nie tyle bałem się ile nie
chciałem, PANICZNIE NIE CHCIAŁEM obudzić się z
niedowładem czy coś w ten deseń. w końcu operacja
łepetyny. Leżę na stole i czekam. Zająć czymś myśli!
Modlić się? A w życiu! Obserwowałem wężyki moich
funkcji życiowych na monitorze i w myślach powtarzałem
słowa piosenki satanistycznej zespołu KAT. Samo
,,odpłynięcie"- mniej niż sekunda. Obudzenie się jest
nieprzyjemne, jakby się człek z wielkiego kaca budził.
Odurzenia, sennego oczadzenia.
Dziękuję Zuza i szczerze odwzajemniam.
Hahahahhahahha lecą wagoniki a ja zaraz uciekam. Pa:)
Świetny Danusiu, pozdrawiam :)*
Eight, nine, ten
zaraz Cię zjem.
Shizuma four, five, six, seven.... I'm in heaven....
któś tak kiedyś spiewał...
One, two, three
tylko nadal żyj.
Ona56, dziękuję za czytanie i podzielenie się....
wiesz my kobitki no nie wszystkie ale chyba już tak
mamy, że ja nie po dobroci to siła.... i tego tam
wiesz bez kija nie podchodź... Wybacz tak mi się
'żartnęło' chyba czkawkę mam. No to 'uściskuję' tak
porządnie.
Kilka słów, a każdemu dają dużo do myślenia.
Ja to uparte licho jestem, już dwa razy nie chciało mi
się wracać, ale jak zastosowano argument siłowy:( to
łaskawie się wybudziłam.
Pozdrawiam.
Dziękuję kochani za wasze czytanie i obecność w
postaci refleksji. Serdeczności.