Przed żniwami
Pobielały już żyta, jęczmienie się złocą,
nadchodzi uroczysta pora -żniwowanie.
Rolnik wciąż kontroluje pogody nastanie.
Myśli zajęte zbiorem, dniami, nawet nocą.
Uwielbiam poszum łanów, rozległych,
pszenicznych,
i wcześnie przed żniwami słodki zapach
chleba.
Głaskać kłosy dorodne i chabry jak niebo,
uwić wianki z kąkoli /w zbożach już
nielicznych/.
Klękam dziś przed Panem ja, człowiek prawie
stary.
Proszę o chleb dla dzieci, godne
żniwowanie.
W prośbach o jadło byłam zawsze dobrej
wiary.
Pozwól mi Panie przeżyć chleba
testowanie,
zapamiętać jego smak, delikatność pary,
Wtedy łatwiejsze będzie z krajem
pożegnanie.
Pozwól Boże zebrać godnie Twoje dary.
Komentarze (37)
przepiękne wersy,
z przyjemnością jak zawsze czytałam,
pozdrawiam serdecznie
Przywołujesz wspomnienia, dzisiaj trudno o taki
smaczny chleb. Szacun
Serdecznie dziękuje za miłe komentarze.
Niesamowity wiersz ! Pozdrawiam cieplutko :)
Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję i pozdrawiam
komentujących mój wiesz: Wanda Kosma, Mily,
Enigmatyczna, Sotek, wena, Kropla47, Regiel. Wiem,że
wiele z nas pamięta te czasy. Gdy tato mój ożenił się
po raz drugi, to macocha nie pozwoliła jemy kosić
pszenicy kosą. Miała sierp, który jako wielki wkład w
maszynerie gospodarstwa . Użyła go do żęcia pszenicy.
Snopeczki wyglądały pięknie, bo pszenica była śliczna
i czysta. Jeden dzień tak harowała ze mną na zmianę.
Ja na kolanach żęłam, a macocha pochylona. Na drugi
dzień ledwie chodziliśmy. Pozdrawiam.
W strofach wiersza dostrzegam tęsknotę
za rodzinnym krajem.
Serdecznie pozdrawiam Bronisławo.
Piękny sonet... pozdrawiam Broniu:)
Bardzo ładny wiersz wspomnieniowy, Broniu :)
Co roku odbywają się żniwa a z urodzajem różnie bywa.
Serdecznie pozdrawiam :)
Twój wiersz przywołuje wspomnienia z dawno minionych
lat. Pamiętam wieś w czasie żniw, wiązanie snopków,
zwózka i młócenie w stodole i wszelkie inne prace z
nimi związane w których brałem udział.
Pozdrawiam:)
Marek
Broniu, ja pamiętam, jakby dzisiaj to było. Czas żniw,
w pocie czoła zbieranie z pola pszenicznych łanów.
Tato kosił, Mama odbierała, a ja- podawałam skrętki-
powrósła.
Potem, jako nastolatka sama też uczestniczyłam w
odbieraniu.
A ile radości było później.
Chleb swojski, który Mama piekła, swojskie masło i
mleko, wprost od krowy.
Kąpiel w stawie, śmiechy, było wesoło i nikt nie
narzekał.
Pozdrawiam Ciebie cieplutko :-)
Takie wiersze przywołują wspomnienia z dzieciństwa...
Pozdrawiam Broniu :)
Przepięknie i, jak zawsze tutaj, wartościowo.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za miłe komentarze dla: Isana, Kazimierz
Surzyn,
wolny duch, i jastrza. Żniwa, to zesłanie łaski Bożej
w postaci chleba, by mogli wyżywić swoje rodziny.
Serdecznie pozdrawiam.
Zapachniało zbożem i chlebem z upodobaniem
przeczytałem piękny sonet
Mieszkam na Pomorzu. U nas zawsze w połowie
województwa są dobre zbiory. Jeśli lato jest suche -
mamy wspaniałe plony na Żuławach. Jeśli wilgotne - na
Kaszubach. Tak czy tak chleba nam nie zbraknie...
A wiersz dobrze oddaje żniwne nastroje.