Przez zamknięte okno...
Przez zamknięte okno
staram się dojrzeć świat
taki jaki sobie kiedyś wyśniłam.
Płatki śniegu utorują mi puszystą
białą drogę do mych marzeń.
Przez żółtą zasłonkę widać promień,
blask, który co dzień budzi
mnie do życia.
Przez zamknięte okno
wyobrażam sobie jak tam jest,
tam, po jego drugiej stronie.
Przez zielony las w świetle
białych gwiazd, unoszę się
tam, wiem, że nie znajdą mnie.
Oaza spokoju, ciszy i szczęścia
bez wspomnień złych.
Przez zamknięte okno
widzę radość i sens, który niczym
deszcz spływa po mych szybach.
Pragnę tylko otworzyć je, by
poczuć choć przez jedną chwilkę
Życie – normalne, bez nienawiści,
smutku i żalu, po prostu życie
moje marzenie, powtarzane skrycie.
Przez zamknięte okno
wiem, że nie wyjdę by tam dojść
by tam być i w końcu żyć.
Świeże powietrze wdychać i otworzyć
oczy w dzień bez lęku, po prosu tam
być, wycisnąć i pić jego życiodajne soki
i pić, pić do dna
pragnąc więcej i więcej.
Przez otwarte okno
widzę świat taki jak w mych snach
skaczę do niego, dosięgam,
jestem, czekam, widzę, żyję…
ale już nie tutaj…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.