Przyjaciel- róża
Dla wszystkich zainteresowanych
Cmentarna ciemność powoli przez ulice
szła.
Nie widać nikogo. Czyżbym z nią szła tylko
ja?
Cichy stuk bosych stóp, powiewająca na
wietrze sukienka
Teraz czarna, a niegdyś biała i piękna.
A w dłoni trzymałam więdnący kwiat.
On powoli konał, a dla mnie przecież był
wiele wart.
Wszechmocna, mroczna siła gdzieś ciągnęła
mnie.
Nie wiedziałam, czemu tak bardzo iść z nią
chcę.
Dlaczego tutaj jest tak ciemno?
Dlaczego nikogo nie ma ze mną?
Krzyczałam z całych sił, swego odbicia
nawet się bałam.
Przecież pamiętam, wcześniej się takiej nie
znałam.
Blada twarz, ciemny strój, wielkie czarne
oczy.
Teraz już czuje, że zło na równi ze mną
kroczy.
Patrzyłam w niebo, ale żadnej gwiazdy nie
widziałam,
Na odnalezienie drogi do domu nadziei coraz
mniej już miałam.
Dlaczego ten kwiat rani mą dłoń?
Czy on też chciałby uciec stąd?
Księżyc wyszedł zza chmur, w odbiciu
jeziora go ujrzałam,
Skoczyłam i daleko w przeszłość
spojrzałam
Obudził mnie krzyk i ludzi na de mną stało
wielu
Ale tylko jednym z nich był on. Czy to ty
mój przyjacielu?
Podał mi rękę, była ciepła i silna.
Czułam, że w moim życiu to bardzo ważna
chwila.
Czy teraz jestem bezpieczna?
Czy dalsza ucieczka już nie jest
konieczna?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.