Przyjaciela miałem...
Wiersz ten dedykowany jest mojemu przyjacielowi Dawidowi, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym w wieku 21 lat
Przyjaciela miałem, lecz we śnie się
pogrążył
I odszedł na zawsze z duchami
przeszłości.
Choć pędził przez życie, to uciec nie
zdążył
Od pani co młodych pcha do nicości.
Odszedłeś człowiecze w dzień pięknej
urody,
Zostawiając łóżko i gitarę swoją.
Łzy matki serc wielu rozkruszyły lody,
A jej ran już żadne słowa nie ukoją.
Gdy jako bracia za szczęściem gnaliśmy,
Pamiętam dobrze te czasy wspaniałe.
Radość swą w garści jak dzieci braliśmy,
Tylko ty dobrze wiesz co nam jeszcze
zostało.
I łzy będą płynąć po policzkach ludzi,
Aż czas się dopełni w spowiedzi
koniecznej.
Krótko zaczekam, aż mnie śmierć obudzi
I spojrzę na ciebie w postaci
odwiecznej.
Przypomną się czasy przy tobie spędzone,
Gdy gitara śpiewała, a dym nas spowijał.
Dzień, w którym każdy poszedł w swoją
stronę
Był dniem, w którym Zima pod dom mój
wróciła.
Spotkamy się wreszcie duszo utęskniona,
Jeśli kiedyś do nieba trafić mi się
zdarzy.
Jak przyjaciel otulę ciebie w swych
ramionach,
A kryształy mej duszy spłyną w dół po
twarzy.
Komentarze (2)
Stracić prawdziwego przyjaciela to zawsze ból :(.. M.
ja...myślę, że nie powinnam nic tutaj dodawać. Choć
muszę powiedzieć, że coś tam we mnie się poruszyło...
A myślałam, że już dawno umarło. Dziękuje :)