Przymierzam....
Przymierzam uśmiech.
Mały ciepły, uśmiech.
Pasuje jak ulał,
A mimo to jest dziwnie...
Nie wiem, czy chcę sie śmiać.
Nie wiem, czy mam z czego.
Czy to dla Ciebie?
Czy to dla mnie?
Odpowiem sobie sama...
Przymierzam złość.
Niemą, bezsilną i złą złość.
W niej jest mi jeszcze lepiej.
Ciemne chmury kryją czoło.
Gromy fruną z oczu.
Boisz sie moich słów.
Moich strasznych, zimnych słów.
Ja osłaniam uszy,
By nie słyszeć twoich...
Przymierzam obojętność,
Tę co zwykle...
Tak, w tym mi najlepiej.
Nie boli mnie już nic.
A Ciebie mijam zwyczajnie,
Na ulicy, tak jak omijam ich.
Nawet, gdy mnie zatrzymujesz.
Mnie już nie ma...
I nie słyszę twoich słów...
tak, moze keidyś sie dowiesz, że to dla Ciebie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.