...Ptaki z płócien Tycjana...
Wspiąć się dziś na szklaną górę w
błękicie
tam ptaki fruwają… te z płócien
Tycjana,
co je kolorem rozrzucił w przestrzeni,
a teraz je liczę… taka zakochana!
Zbiorę barwę z tych piór, co je
pogubiły,
pomieszam pastele, by nimi malować
obrazy o tobie, co mi się przyśniły
kiedy byłeś ze mną i chciałeś
całować…
Kiedy mi już wyschną małe miniaturki,
dotykiem i słowem ożywię zdarzenia,
zapiszę je w wierszu swym zielonym
piórkiem...
nadzieją spotkania, takiego z uśpienia.!
I magicznym gestem pobudzę do życia,
uśmiechem oprawię ten czarowny temat.
Tak będzie mój miły, dziś ci to
zaręczam,
zatańczymy na szczycie, choć nas jeszcze
nie ma!
Od dziś już tak razem w tej zgodnej
harmonii,
pójdziemy za rękę w te nasze błękity,
przed ptakami Tycjana się szczerze
pokłonić,
bo zawiodły nas kiedyś pod niebiańskie
szczyty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.