radość
niebieska cisza
gdy serce rosło patrząc na te czasy
wylewała niewinne promienie słońca
po to
by iść tam
gdzie nic nie zostało jeszcze nazwane
stąd ta niewinność
i ja
idę
chwaląc zwyczajność dnia
połykam głębokimi garściami cały świat
piję wodę ze strumyków
wdycham wiatr
i karmię się jakże dalekim widnokręgiem
zbieram łapczywie chwilowe kwiaty
aby próbować przypisać im nieśmiertelność
choć mam mało pewności
czy tak się da
czy nad tym wszystkim Ty?
nie pytam ja
bo tacy wiedzą
jaka jest prawda
wystarczy
żeś błogosławił
Swiętemu z Asyżu
Komentarze (2)
Jeśli chwalisz dnia zwyczajność, to składam Ci
ukłony... Jest w tym wielkość :)
Chwile ulotne tak pięknie zasuszone niczym bukiet
kwiatów w tym wierszu.. dały mi radość czytania:))