Rafałsz
Krzyczę, mocno uciszony,
W półmroku tej jasności,
Umrę, jako ożywiony,
Silny w swej słabości.
Bo nienawidzę tą miłością
Co kocha, Ciebie gwałcąc,
Służe, panując nad sobą,
Nie chce, jeszcze pragnąc.
Bo dobro, to zło same w sobie,
A ból , to ulga w cierpieniu.
Ja łakne, najedzony,
Myśle, swą głupotą
I patrze, oślepiony.
To wszystko zaprzeczenie,
Co przeczy wszystkiemu
I nie istnieje w swym byciu.
Sam zaprzeczeniem jestem,
Zaprzeczeniem siebie samego.
Komentarze (1)
Rafałsz - już w tym jednym słowie jest sedno a jeszcze
rozbudowane daje mocną dawkę sprzeczności życia;
pięknie smutne...