Z rana
Wrony siedzące na barierce okalającej park,
liczyły podmuchy wiatru. Gdy zamknęły spis,
rzecz jasna bilansem, zaczęły dziobać
pojedyncze podmuchy. Jedna z nich,
najwrońsza, wzięła potężny zamach, celem
zadania nieodnotowanego dotąd nigdzie w
naszej galaktyce - dziobnięcia. Traf
chciał, że najzwyczajniej w świecie minęła
się z celem o dobre szesnaście nanometrów.
Siła bezwładności, była tak potężna, że
wyrwała wronisko ze starych kapci i cisnęła
o zmarzniętą, na grudę, ziemię. Głuche
(!)krraaa… rozdarło powietrze, niczym w
trakcie szalejącej burzy potężna
błyskawica. Pozostałe wrony rechotały jak
stado latających żab z klubu Pickwicka.
Wszystko stało się jasne. Znieczulica
dotarła między wrony.
I co teraz - zapytasz drogi czytelniku. Ano
nic. Na dworze mróz (i bardzo dobrze), ale
mamy przecież kenozoik, zatem próby
okazania, lub choćby nieśmiałej prezentacji
własnego niezadowolenia - są
nieuzasadnione. Dla zaspokojenia Waszej
ciekawości, dodam, że te skrzydlate
darmozjady gdzieś polecieli i choćbyś
któreś potrzebował, na ten przykład: do
rosołu, albo do czegoś zupełnie innego, to…
nie ma żadnego bydluna w pobliżu.
excudit
lonsdaleit
10:43 Sobota, 23 marca 2013 - ... jutro niedziela ;/
Komentarze (12)
MamaCóro - miło mi, że się Wam podobało; co do nano,
to dzisiaj jest na topie... nanotechnologia ;))) więc
chyba jest, choć tycie ;)))
A to wszystko przez te nanometry. Jak mówi Córa, nano
jest tak małe, że właściwie go nie ma, ale z nano-nic
zawsze wyjdzie nano-cóś. Pozdrawiam, fajnie poczytać
twoje :)
Dały czadu i myk. Jak to wrony.Pozdrawiam.
No to spadł mi kamień z serca... ;)))
Dużooooooo bardzo dużo, ciepłolubna jestem:):);)
Nadal tych choler nie ma... ale wiecie dziewczyny, jak
jest ;)))
Z przyjemnoscia przeczytalam.Super:)+
No widzisz, a ktoś się oburzał, że u mnie wiatr
gawrony liczył:)))
Jakby nie liczył, mam gust wypaczony i też lubię wrony
(za Młynarskim). I nie ma mowy o rosole; no, no, no!
;-)
Pięknie mi odpisałeś, już ja Ci się... ale to potem:)
...wieszczu! ;)))
Ciekawe opowiadanko:)Zmień polecieli na poleciały.
Trochę szkoda tych wron. Pozdrawiam
Są jeszcze pelikany, one ,dankaas'o, mają, niejako z
urzędu (z racji na "dzióp")przypisane pierwszeństwo w
symbolice kłapań, ale jak sama zapewne
zaobserwowałaś... ale nie rozpisujmy się... ;)))
Cisnęło mną po przeczytaniu - bardzo pozytywnie.
:)))Dobrze, że bydluna uciekli, ja nie chcieć co one
na rosół być - kto potem kłapać dzioba aaa????