rewir 77
myślałam o nich
myślałam tak intensywnie
że czynność ta
powinna była ich na powrót ożywić
wcisnąć w stosy pustych ubrań
i role z których przyszło wyjść
jak wychodzi się z domu który płonie
zaklinałam ogień i dym
nie chciał formować się w członki
ani zawracać do komina
który opuścili stłoczeni w chmurę
w mojej głowie
snach realniejszych od jawy
opadając
strącali z gałęzi sadzę i popiół
tłumił rozedrgane pogłosy
Komentarze (9)
Znakomite wersy.
Czasem nam się wydaje, że dużo możemy ale
rzeczywistość weryfikuje nasze chęci i zamiary.
Pozdrawiam
Ech! +
Pozdrawiam
Wstrząsający wiersz i jak zwykle znakomity, to prawda,
dobrze, że je tutaj jesteś i że możemy czytać Twoją
Poezję, pozdrawiam serdecznie :)
gdyby można było urealnić swoje myśli...
a może za wiele liczyłaś, że możesz...
albo pragnienia niemile widziane przez przyjazne ci
duchy
Wyższy poziom empatii poetyckiej. Na ósmym w
komentarzach znalazłam wyjaśnienie, skąd tytuł i
temat. Znakomity, poruszający do głębi, Wiersz, jak to
u Ciebie. Pozdrawiam.
Widzę tu ogrom tragedii Holokaustu... Wstrząsający.
Świetny. Pozdrawiam serdecznie
nie wiem skąd i dlaczego taki tytuł;
ale wiersz w którym w pożarze giną bliscy jest
zapisany niezwykle emocjonalnie i sugestywnie;
nieodwracalne staje się w Twoim utworze widomą
pieczęcią;
znakomity utwór; jak zwykle:)