(rozpalonymi liniami ust)
rozpalonymi liniami ust
tulisz nieśmiałość rzęs
zatrzymujesz na powiece
czas rozkwitły w pąsy
to w oczach zdzieramy szaty pragnień
ukazując kształt stęsknionej nagości
spojrzeniami całujesz wiatr we włosach
których wilgoć nabrzmiała świeżością
traw
źrenicami dotykasz łodygi niedojrzałych
rąk
zawstydzonych bezkresem twych sfer
nim słońce wywoła w nas kolejną jaskrę
udowodnię ile prawdy jest w stwierdzeniu
że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu
Komentarze (3)
Masz maniere używania- który, że, którymi. wyzbądź sie
tego, a zobaczysz jak wiersze zyskają
Wiersz z górnej półki. Znakomicie poprowadzony,
nietuzinkowe metafory. Całość dopracowana. Pięknie!
jestem pod duzym wrazeniem i uznaniem dla autorki!Od
samego poczatku pieknie to opisalas,uzylas
odpowiednich slow,tyle metafor pozostawiaja po sobie
poczucie tego zmyslowego klimatu,taka subtelnosc w
slowach pobudza czlowieka do refleksji...slicznie
wiesz?:)