Rytuał Zemsty
Przypadkowy czyn, słabością podparty,
Początkiem jest końca- rytuał otwarty.
Nic nie warty płomień, iskrą rozpalony
Nie da się już zgasić-demon narodzony.
Niech ta mała rzecz, nie znacząca wiele,
Stworzy demona skrytego w Twym ciele
I rozjaśni głębię swoim światłem zdradnym,
Złą drogę pokażę mądrym i zaradnym,
Niech pomimo swojej silnej wolnej woli,
Poddadzą się mocy Demona Niewoli.
Niech czują jak z każdym krokiem burza
gniewu wzrasta...
To dusza człowieka z demonem się zrasta.
A kiedy scali się on z nią już cały,
Złość wejdzie na najwyższe piedestały
I będzie kierować człowiekiem jak wiatr
morską falą,
W chwili tej wszystkie fundamenty wartości
się zawalą
I zapali się nowy płomień, z którym
przybędzie ona,
W czarnej szacie, ludzkiej krwi
spragniona.
Chwyci dusze nim demon ją przejżeć zdąży
I przez drzwi cienia w jasność z nią
podąży.
A płomyk z płomykiem walkę w ten
rozpoczną,
W otchłani ludzkiego ciała gdzie zginą,
gdzie spoczną.
Chmury zamętu znikną wraz z płomieni
zawieją,
A z oczu łzy smutku rzęsiście się
poleją,
Bo ukaże się prawda, tak skrzętnie
ukryta,
Że śmiech, który przynosi płacz nie jest
niczego warty...
Rytuał się skończył, a człowiek jak był tak
jest uparty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.