Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Sara - rozdział XV i XVI


Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam, do następnych dwóch rozdziałów. Pięknie też dziękuję, za sympatyczne komentarze i oddane głosiki:)


Rozdział XV

Kiedy wyszła ze szpitala, Stanisław przywitał ją z naręczem pięknych róż. Sara widząc tyle kwiatów, bardzo się wzruszyła – jeszcze nigdy w życiu, od żadnego mężczyzny nie dostała tak ogromnego bukietu. Pocałował ją w policzek na przywitanie i zaprosił do siebie na kolację. Nie wiedziała co powiedzieć, ale w rezultacie przyjęła zaproszenie i podziękowała za wszystko, co dla niej zrobił. Nie rozumiała do końca jego intencji - był dla niej obcym człowiekiem, który zjawił się we właściwym miejscu i czasie. Tak na dobrą sprawę, to spadł jej jak z nieba – prawie jak anioł. Właściwie to powinna mu odmówić, bo trochę nie wypada jak na zamężną kobietę, ale po tym co dla niej zrobił, byłoby to w złym tonie. Biła się z myślami jak się zachować, żeby nie wyjść na kogoś, kim nie jest. Miała też mętlik w głowie – co z mężem i co dzieje się z córeczką. Dziadkowe nie odbierali od niej telefonu, a Sławek przepadł bez wieści. Sama sobie się dziwiła, że jeszcze nie zwariowała od tego wszystkiego, co ją ostatnio spotkało. Póki co, pojechała ze Stanisławem do jego domu, na proszoną kolację. Kiedy weszła do wnętrza przepięknej willi, po prostu odjęło jej mowę – czuła się, jak w rezydencji Carringtonów. Nigdy przedtem, nie gościła w tak eleganckiej posiadłości. Musiała usiąść aby ochłonąć i nie daj Boże, znowu zemdleć. Zaczęła się zastanawiać - kim właściwie jest ów Stanisław i dlaczego akurat trafiła na niego, a właściwie on na nią. Kiedy poprosił ją do stołu, doznała prawie szoku - ekskluzywny wystrój i równie wyszukane potrawy, które jak dotąd widziała tylko na filmach i jej skromny strój, który w tym momencie, pasował jak kwiatek do kożucha. Mężczyzna zauważył jej zakłopotanie i poprosił, aby poszła z nim do garderoby. Zostawił ją tam samą i zasugerował, żeby przebrała się w coś, co sama uzna za stosowne i w czym dobrze będzie się czuła. To co tam zobaczyła, było z najwyższej półki. Stała tak i patrzyła i sama nie wiedziała co wybrać, a wybrać musiała. Była tak skołowana i otumaniona, że najchętniej by stamtąd uciekła, ale było to niemożliwe. Postanowiła wziąć się w garść i wybrać coś, co będzie adekwatne do okoliczności. Spodobała jej się granatowa garsonka, a także piękne szpilki w podobnym kolorze. Przebrała się szybciutko, poprawiła włosy i makijaż i wróciła do salonu. Nie dawało jej jednak spokoju - skąd u samotnego mężczyzny tyle damskiej odzieży, butów itp rzeczy. Stanisław czekał już na nią z butelką czerwonego wina, sugerując że jest dobre na trawienie, po czym po raz drugi zaprosił do stołu. Był przy tym miły i szarmancki, co w rezultacie bardzo jej odpowiadało. Teraz dopiero zauważyła, że w tym domu jest służba – zupełnie jak w „Dynastii”. Nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę - miała poczucie cudownego snu, z którego lada moment się obudzi. Nie był to jednak sen, a ona czuła się jak księżniczka i tak ją tu traktowano. Po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że zupełnie zapomniała o mężu i najukochańszej córeczce – było jej wstyd, przed samą sobą. Kiedy kolacja dobiegła końca, poprosiła Stanisława aby odwiózł ją do domu. Bardzo chętnie się zgodził i po paru minutach byli już na miejscu. Sara żegnając się, pocałowała go w policzek i jeszcze raz za wszystko podziękowała. On ukłonił się, musnął delikatnie jej dłoń i obiecał rychłe odwiedziny. Wstąpiła jeszcze do Kowalskich na herbatę, ale nie dopiła jej do końca – była tak zmęczona, że jak tylko doszła do siebie na mansardę, zaraz się położyła i zasnęła. Była godzina dziewiąta rano, gdy obudziło ją pukanie do drzwi. Gdy otworzyła, zobaczyła zapłakaną Kowalską. Czuła, że stało się coś bardzo niedobrego i miała rację. Pracodawczyni powiadomiła ją, o nagłej śmierci Sławka. Sara bez słowa podeszła do okna, otworzyła je i stała bez ruchu trzymając się klamki. Było jej słabo, smutno, ale nie potrafiła płakać – była jak w amoku. Stała tak jakiś czas, a następnie podeszła do komody gdzie stało zdjęcie męża, wzięła je do ręki i wtedy dopiero buchnęła płaczem. Kowalska nie mogła jej uspokoić, ale wspierała jak mogła. Dała jej dość silną tabletkę, po której Sara zasnęła. Przespała prawie cały dzień, po czym wstała i wyszła do ogrodu.


Rozdział XVI

Cały czas zachodziła w głowę, co stało się z jej mężem i dlaczego nie pojechał po małą. Była to zagadka, której sama nie potrafiła rozwikłać. Nie mogła już znieść tej niepewności, a raczej niewiedzy, w której tkwiła jakby w zawieszeniu. Złożyła wizytę Pani Kowalskiej i poprosiła, aby ta wyjaśniła jej, co stało się ze Sławkiem. Kowalska tak do końca nie była wtajemniczona - raczej więcej, wiedział jej mąż. Niestety nie było go w domu, ale Sara postanowiła zaczekać, aby wreszcie dowiedzieć się prawdy. Kiedy przyszedł, zaczęła go wypytywać o szczegóły, ale nawet i on nie wiedział wszystkiego. Z tego co mówił Sara wywnioskowała, że umarł z wycieńczenia i głodu. Był przetrzymywany w jakiejś starej piwnicy za miastem, a tylko dlatego, że był przypadkowym świadkiem handlu narkotykami. Grozili mu i straszyli, że jak tylko piśnie słowo, zginie jego córeczka, a potem żona. Teraz dopiero Sara zrozumiała, dlaczego dziadkowie nie odbierali telefonu. Podobno wyjechali gdzieś z małą, aby ją ukryć. To wszystko było tak nieprawdopodobne i niezrozumiałe, że nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Przypominało to jakiś gangsterski film i porachunki mafijne. Bardzo teraz żałowała, że przyjechali do Anglii - gdyby ich tu nie było, Sławek by żył. Minęły cztery dni, a ciało jej męża wciąż spoczywało z zakładzie medycyny sądowej. Nie chcieli wydać go rodzinie, ponieważ nie do końca było wszystko jasne. Biedna Sara była u kresu ludzkiej wytrzymałości, ale musiała być silna, choćby dla córeczki. Cierpliwie więc czekała, aż wszystko się wyjaśni. Kiedy pewnego dnia odkurzała salon u Kowalskich, mimochodem usłyszała coś, w co nie mogła uwierzyć. Ten przystojny i szarmancki Stanisław, miał powiązania z mafią, a to w jaki sposób go poznała, było zaplanowane i Kowalscy o tym wiedzieli. Niestety nie mogli jej nic powiedzieć - byli zastraszani. Sara nie wiedziała już, komu może ufać a kto jest skorumpowany. Zdała sobie właśnie sprawę z tego, że właściwie została całkiem sama. Jeszcze nie tak dawno liczyłaby na Stanisława, ale w tej sytuacji nie mogła już mu ufać, a nawet się go obawiała. Teraz kiedy już wszystko wyszło na jaw, Kowalscy nie musieli już przed nią nic ukrywać. Dowiedziała się nawet, że Stanisław nie jest dla niej groźny i że podobno zakochał się w niej. To wszystko było dla niej za trudne – nie wiedziała co ma o tym myśleć i co z sobą począć. Minęły kolejne trzy dni, a Sara wciąż miała związane ręce, jeśli chodzi o pogrzeb męża. Była wycieńczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Któregoś dnia zadzwonił telefon i okazało się, że to Stanisław – bardzo chciał z nią porozmawiać. Nie była pewna czy dobrze robi, zgadzając się na spotkanie, ale miała nadzieję, że nie zrobi jej nic złego. Zaprosiła go do siebie i poczęstowała herbatą. Bardzo długo rozmawiali i wszystko sobie wyjaśnili. Stanisław wyznał jej miłość i zaproponował małżeństwo - Sarze ręce opadły. Drugi już raz została wdową i nie miała zamiaru zostać nią po raz trzeci, zważając na to, kim on jest. Jeszcze nie pochowała drugiego męża, a tu już szykuje się trzeci – po prostu tragikomedia. Gdy mu kategorycznie odmówiła, powiedział że zrobi dla niej wszystko - przywiezie z Polski córeczkę i jak będzie tylko chciała, wyjadą do innego kraju. Wobec zaistniałych okoliczności, nie miała innego wyjścia, jak znowu mu zaufać. Wyglądało na to że mówi szczerze i że naprawdę jest gotowy, pomóc w każdej sprawie. Obiecał nawet, że postara się przyśpieszyć pochówek męża. Nie wiedziała co ma zrobić i poprosiła o dzień do namysłu. Gdy już wyszedł, zadzwonił telefon - tym razem, dobra wiadomość od dziadków. Są już w domu, niebezpieczeństwo minęło, a Sandrusia ma się dobrze i tęskni za mamą. Sara rozpłakała się z żalu i tęsknoty za córką i zrozumiała, że tę wiadomość zawdzięcza Stanisławowi. Całą noc myślała nad jego propozycją i doszła do wniosku, że chyba za niego wyjdzie, ale nie tak szybko. Minęły dwa tygodnie, które Sara nigdy nie zapomni – pochowała następnego męża, którego śmierć niejako była zaskoczeniem a i pewnego rodzaju tajemnicą. Nie dość, że nie umarł śmiercią naturalną, to jeszcze pochowany na obcej ziemi. Ciężkie teraz miała dni - musiała pozbierać się po tych wszystkich przeżyciach, a jednocześnie przyzwyczaić do myśli, następnego wyjścia za mąż. Minęło sporo czasu od tamtych bolesnych wydarzeń, ale jednak za mało, żeby zapomnieć. Zbliżał się termin ślubu. Sara wraz z córeczką zamieszkała już u Stanisława, choć jak na razie, w osobnej części domu. Zażyczyła sobie aby Sandra była jej malutką druhną, pani Kowalska świadkiem, a pan Kowalski świadkiem Stanisława. Nadszedł upragniony dzień pana młodego, aczkolwiek tylko jego – Sara, wciąż miała wątpliwości. Zostało już tylko kilka godzin do ślubnej ceremonii, a ona biedna biła się z myślami, czy dobrze robi. Jak na zawołanie, przyszła z pomocą pani Kowalska i pomogła jej podjąć właściwą decyzję. Sara zdecydowana już, postanowiła szykować się do uroczystości. Najpierw ubrała i uczesała córeczkę, a następnie wzięła się za siebie. Kiedy wkładała sukienkę i zaciągała błyskawiczny zamek, ktoś zapukał do drzwi. W pierwszym momencie pomyślała, że jej się zdawało, ale pukanie powtórzyło się i zmuszona była otworzyć. Okazało się, że był to posłaniec od narzeczonego, który przyniósł list. Co prawda Stanisław mógł przyjść osobiście, ale to jednak nie to samo. Sara zaciekawiona treścią korespondencji, otworzyła kopertę i przeczytała wiadomość. Niewiele czasu poświęciła na to czytanie, bo było tylko parę słów – Skarbie, bardzo Cię kocham i nigdy, przenigdy nie skrzywdzę. Potrzebowała takiej deklaracji, a on o tym wiedział. Sama sobie się dziwiąc, zaufała mu i było jej lżej na sercu. Teraz już bardzo spokojna, mogła wziąć ślub.

autor

Isia05

Dodano: 2016-08-05 02:07:58
Ten wiersz przeczytano 636 razy
Oddanych głosów: 9
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (8)

mariat mariat

Zostawiam tylko to, co już przedtem pisałam - jest
fabuła, dobrze napisana, dobry materiał do druku.

Turkusowa Anna Turkusowa Anna

Isiu, udało Ci się napisać całkiem dobrą prozę, jedne
rozdziały są napisane lepiej, inne gorzej, ten jest
naprawdę dobry, przeczytałam z zainteresowaniem i
czekam na dalszy ciąg, mam nadzieję że tak wprawnie
spisany jak ten.
Pozdrawiam:)

anna anna

super!

Mms Mms

Wyobraźni Ci ie brakuje Isiu:)
Gratuluję i miłego dnia

bronislawa.piasecka bronislawa.piasecka


Och Isiuniu kochana przeczytałam na dobranoc. DziEkuję
Ci za to opowiadanie. Niech mi się przyśni. Pozdrawiam
Cie bardzo serdecznie.

AMOR1988 AMOR1988

Rozchwytywana ta nasza Sara

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »