*Scena życia*
Nareszcie jestem z Wami...
Wśród białych krętych korytarzy
czerwone demony szarpią dusze
zadając ból...
Bicie serc coraz wolniejsze
w mroku dogasające świece.
Krople potu tarzają się w zmiętej
pościeli
Na ścianie cienie ciał mokrym żegnają
wzrokiem.
Na scenie życia kurtyna opadła
Dzisiaj bisów nie będzie...
Bezsenne noce,przepłakane dni
Miałam nadzieję,że to wszystko mi się
śni.
Smutek...Zwątpienie...Bezsilność
Jak trzej bracia trwali przy mnie dzień i
noc.
Za oknem deszcz biczem chłoszcze
Drzewa śmiertelnie nagie opłakują liści
stratę
Zatraciłam sens mego istnienia
Zgubiłam drogę swojego marzenia
Panie pozwól mi spróbować jeszcze raz...
***
Rano słońce obudziło mnie
głaskając swoim ciepłem
zastroskaną pełną cierpienia
ale i nadziei bladą twarz.
Komentarze (8)
Wiersz smutkiem pisany ale jakim piórem - pozazdrościć
no i nie brak w zakończeniu nadziei - takie wiersze
lubię.
Czemu tak smutno Pani? Życie to jeden wielki dzień
różnych niespodzianek, a wśród nich najwięcej smutku i
goryczy, czemu tylko one człowieka dotyczą ?
w napisach końcowych tego wspaniałego spektaklu słów -
powinien być właśnie napis -
" w życiu na Ziemi udział wzięli..." jestem pewien, że
nasze dusze tam kiedyś się znajdą...każda jest inna
...... pięknie - jestem na tak!
Dramatyczny, pełen rozpaczy i lęku wiersz. Przeżycia
rozdrapują rany na duszy i strachem napawa nowy świt.
Bardzo sugestywne.
Opisujesz powrot z bardzo dalekiej wyprawy. Mam
nadzieje, ze teraz wszystko juz bedzie dobrze.
Twój smutek aż boli... :(
Świat to scena a my jesteśmy aktorami.
piekny i przepełniony bólem wiersz ale takze ładna
prośba do Boga brawo