Sen
Noc spowita w gwiazdy
Ozdobiona niebiańskim puchem.
Zatapiając się w niej,
Ktoś przywiał sen – jednym ruchem.
Z początku nic nie było
Poza fikcyjnymi migawkami.
Lecz obraz wyłaniający się z nich
Napawał mnie drgawkami.
To Jego dostrzegłam w oddali
Wyglądał nadzwyczaj normalnie.
Widokiem srebrzystej skóry
Me serce we śnie nakarmię.
Już głód miłości znika
Na twarzy szczęścia pokrywa.
Czuję jak coś mnie ciągnie
I ku Niemu porywa.
Te oczy widzę już z góry
Patrzące w moją stronę.
I w oceanie szczęścia
Ma dusza chyba utonie.
W przypływie kropelki odwagi
Podchodzę jeszcze bliżej.
Przyglądam się uważnie
I schodzę coraz niżej.
Już teraz stoi przede mną
Ja robię jeszcze krok.
Obejmuję Go delikatnie
- czekałam na to przez rok!
W zamian za miłość dostałam
Uśmiech na Jego twarzy.
W największych moich marzeniach
Nie przypuszczałam, że to się zdarzy.
Dalej nic nie pamiętam…
Niech jeszcze przez chwilę zostanie!
Wiem, że krzyczałam głośno:
Proszę, nie odchodź, Kochanie!
Lecz to było zbyt wiele,
Wyczerpała się szczęścia moc.
W mej głowie tli się pytanie
„odwiedzisz mnie znowu w tę
noc?”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.