sen
Śmierć we śnie zawitała,
nic nie mówiła,o nic nie pytała,
na czarnym koniu,czarna postura,
wzrok przenikliwy,mina ponura.
Pytam sie śmierci,
lecz ona nie słyszy,
patrzy milcząco,leciutko dyszy.
Choć stoi w miejscu,
zbiża się-czuję,
nic się nie boję,uciekać nawet nie
próbuję.
Już jest tuż obok,jest blisko tak,
we mnie wciąż spokój,wciąż obaw-brak.
Przytula mocno,jest mi bezpiecznie,
czuję,że mogłabym już tak wiecznie.
Okrywa płaszczem i już się stało,
oddaję jej wszystko-duszę i ciało...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.