Sen...
Spacerowałem
po niekończących się dywanach kwiatów.
Piłem czystą, kryształową wodę
o smaku jakiego nigdy dotąd nie znałem.
Spotkałem ludzi
o twarzach wypełnionych radością.
Nie czułem bólu, pragnienia ani głodu.
Widziałem wspaniałe kobiety,
lecz ich nie pożądałem
Byłem jak ptak.
Wolny i nieuchwytny
Mogłem robić wszystko
na co tylko miałem ochotę.
Ujrzałem ciebie.
Poznałem cię od razu.
Co tu robisz zapytałem,
nie mogąc uwierzyć
w swoje szczęście
Ja...
Budzik brutalnie zgwałcił ciszę poranka
dając początek programowi dnia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.