„Sen na jawie”
Łamane gałęzie
Rozpadające się w drzazgi
Z łoskotem tysięcy szpilek,
Miarowo rytmiczna
Zabójcza wskazówka
Rozciąga sekundy w bezmiar,
Pora dnia
Zlana w całość
Bez rozróżnienia,
Puste kroki
Jak krople stukają
O wieczną stertę brudów
Rozdzierane o kanty wspomnień,
Głuche wydźwięki
Echa teraźniejszości
Podstępem wtargnąć
W mój własny wytwór
Który w ciszy żyje
W jej trwaniu
Ku jej upodobaniu,
W jednym oddechu
Wszystko w pojedynczym ukłuciu
Wszywających się w każdy skrawek
Napiętej skóry
Gdzieś z tyłu głowy…
I nagle jestem
Ponownie
Po środku
Nich wszystkich,
W tramwaju bez celu
W drodze tak wielu
Zamkniętych spojrzeń
I chodzących kopi,
Chcę wrócić
Do zakamarków
Mojej własnej głowy
I tam w każdej rozciągniętej sekundzie
Przeżyć kolejne życie
W pełni świadom.
Komentarze (1)
Tak...sen na jawie , wiesz o czym śnisz...