sierpniowy koncert
na łące nad rzeczką pod liściem łopianu
słychać cichutkie nieśmiałe cykanie
konik polny właśnie swój instrument
stroi
na wieczorny koncert przyjdą sami swoi
świerszcz też już zaczyna wtórować mu
dźwiękiem
pomaga im pójdźka pohukując chętnie
wokół coraz głośniej zaraz zaczynają
właśnie wschodzi księżyc na jego cześć
grają
zaczęli cichutko pod kopułą nieba
gwiazdy ramp światłami wszak więcej nie
trzeba
smykami tną świerszcze w polnej
filharmonii
gra pasikoników echem w uszach dzwoni
księżycowa pełnia świeci blaskiem
czystym
noc niczym dyrygent panuje nad wszystkim
zakończy się koncert razem ze świtaniem
słońce będzie witał trel ptaków nad
ranem
Argo.
Komentarze (6)
Dziękuję wszystkim za miłe słowa.
Cóż Roxi01 mogłoby być i tak jak sugerujesz jednakże
moja wersja nie wydaje mi się aż tak zła.
Pozdrawiam. :)
nad szemrząca rzeczką pod liściem łopianu/ słychać
cichuteńkie nieśmiałe cykanie
co myślisz o takiej zmianie? zachowany jest
dwunastozgłoskowy zapis bo koncert naprawdę uroczy
Fantastyczny koncert! Uroczy letni wiersz!
To koncert niezwykły, pod okiem sierpniowej
dyrygentki...Bardzo sugestywny opis...
Pozdrawiam wsłuchana w sierpniową muzykę...
Obrazowo przedstawiłeś koncert w świetle gwiazd i
księżyca
Pozdrawiam serdecznie :)
Z przyjemnością wysłuchałam wieczornego koncertu.
Przymknęłam powieki i znalazłam się się w tym uroczym
miejscu. Pozdrawiam z uśmiechem:)