Skazani na siebie.
Dla tych, co zginęli i nie wiedzą co zrobili.
Urodzeni w płaczu.
Bez zgody swej.
Nie pamiętają,
nie lubią porażek.
Nie widoczni, choć materialni.
Nie zapamiętani, choć znani.
Nie uwzględniani, nawet nie lubiani.
Nie poważani, po prostu ignorowani.
Zamknięci w pokoju.
Bez klucza i klamki.
Bez okien i światła.
Sami, otoczeni sobą.
Skazani na myślenie.
Że są sami, choć w tłumie.
Skazani na myślenie.
Że są znani, choć nie tak jak chcą.
Skazani na myślenie.
Że są podobno lubiani, choć naprawdę
potępiani.
Skazani na siebie.
Nie chcą pomocy,
Nie chcą leczenia,
nie chcą niczego co da szansę.
Po prostu mają dość.
Znikają z dnia na dzień.
To na sznurku.
To z tabletkami.
To z nożem.
Z nadzieją, że to
rozwiąże ich problemy.
Że świat będzie bez nich lepszy.
Że komuś ich śmierć pomoże.
Szkoda, że nie widzą tego co narobili
po swej śmierci.
Komentarze (1)
ciężki temat, smutne realia naszego świata,
osamotnienie, niezrozumienie, uzależnienia... i
koniec. i ta nasza ludzka obojętność. pozdrawiam