Skoro świt noga w strzemię, lub...
Gdy świt oświetlił miejskie autostrady,
jechałem swoim samochodem i byłem blady
Juz dawno o brzasku porze i jutrzenki
nie byłem na asfalcie taki prędki
Są trzy pasy wyznaczone białą wstęgą
a ONI obok mnie pędzą, pędzą
Wszystkie pasy jak mrowisko w czerni
oj jacy my ubodzy, jacy my biedni
Kawalkada gna na złamanie karku takie
wymogi
ja wśród nich samotny jak palec u nogi
Muszę razem z nim do dechy, do dechy
amatorze
gnaj w szeregu jak gęsi, nikt tobie nie
pomorze
Dojechałem do celu- Katowice się miasto
nazywa
szukam parkingu, ale tu niczego wolnego nie
ma
Krążyłem jak ćma wokół miastowego
płomyka
Wyjechałem za miasto, las tu cisza urzeka
Byłem z samego rana w Sosnowcu,i obok
Będzina
szukałem introligatora, poumierali ich już
nie ma
Znalazłem po trudzie jak po grudzie
manufakturę
rzucam to wszystko, dziś sobie z życiem
poflirtuję
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (2)
Pozdrawiam tylko serdecznie:)
Ciekawie ...