Skrzydeł trzepot . . .
Jeszcze wczoraj jej spokojny skrzydeł
trzepot
stygnął niczym najczystsze liry dźwięki
W ich jasność wielką mogłem wbiec na
ślepo
po drodze zgubić wszystkie najgorsze
lęki
Mogłem prosić ją o taniec nie licząc się z
winą
w jej źrenicach bezwstydnie umierać
rodzić się na chwile by znów w firmament
spłynąć
a myśli z niewinności rozbierać
Jeszcze wczoraj przecież mogłem jej to
wyznać
dzisiaj słucha mnie tylko rzeka
głuchoniema
W sercu pęcznieje i nabrzmiewa jutrem
blizna
choć jeszcze wczoraj mogłem ale wczoraj już
nie ma !
Komentarze (4)
Z poezji prosto w dramat.
Wymowna refleksja i puenta, pozdrawiam serdecznie.
Piękna refleksja. Tylko przeczytać i westchnąć.
Pozdrawiam serdecznie.
Ujmujący żal,
pozdrawiam serdecznie:)