Słoność
I siedzę tak
w mym zaułku serca,
tule moje myśli
by zapobiec
przed ich płaczem.
Została mi
tylko ta szyba,
w pędzącym
Świecie przesady,
abym przez nią
mógł ogladać
wschód nowego
życia.
Z twarzy i tak
nic nie wyczytasz,
więc po co
miałbym się obracać?
Abyś łzy
moje wyczóła
nie trzeba patrzeć
na policzki,
i sprawdzać
okiem zuchwałym
czy już zdążyłem
je pomoczyć.
Wystarczy że
weźmiesz dłoń mą,
a poczujesz
w dotyku
słoność
tej sytuacji,
wypływającej
nie z oczu,
a z serca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.