Śmierć o świcie
Zimny świt.
Kroczy Śmierć we mgle.
Szary dzień zaróżowi krew.
Cicho tak- spokój wokół mnie.
Słodki dreszcz- nie wiem skąd wziął się.
Mroczny dech, choć już jutrzni czas.
Księżyc zgasł- błysnął trupi sierp.
Zimny świt.
Kroczy Śmierć we mgle.
Szary dzień zaróżowi krew.
Cicho tak- spokój wokół mnie.
Słodki dreszcz- nie wiem skąd wziął się.
Mroczny dech, choć już jutrzni czas.
Księżyc zgasł- błysnął trupi sierp.
Komentarze (3)
Ostry. Smutny. Zmusza do refleksji i przemyśleń. Czyta
sie go z dreszczykiem emocji.
Taka śmierć o świcie, to przejście z jasności w
ciemność i z ciemności w jasność zarazem. Ale czy
śmierć jest tak mroczna? Może jest momentem, gdy się
gdzieś dociera i światło wcale nie gaśnie, ale właśnie
wstaje świt. Wiersz jest nieźle poskładany, a
zwłaszcza podobają mi się frazy z 3 i ostatniego
wersu. Mnie zmusił do myślenia i refleksji.
niezły wiersz, powiało grozą...zakakujesz w swoim
utworze mrocznymi epitetami. brawo za pomysłowość.