* * * ŚMIGUS DYNGUS * * *
Dziś rano radosny się obudziłem
Lecz jeszcze z łóżka wstać nie zdążyłem
Gdy mnie strumienie wody oblały
Z pościeli się zwlokłem już mokry cały
Potem wychodzę z Sunią na spacer
A na dworze całe niebo deszczem płacze
Więc znowu zostałem przemoczony
Poczułem się z cukru w sobie roztopiony
Nic to rzekę – znów się przebrałem
I właśnie włosy ręcznikiem dosuszałem
Kiedy sąsiedzi z tradycją przygnali
Od stóp do głów wiaderkiem mnie polali
W mieszkaniu jest już pełno wody
Choć w mokry dzień nie szukam ochłody
Nie wiem skąd strumienie popłyną
Chociaż zamiast wody ja wolałbym wino
Dlatego teraz siedzę Łazarz ubogi
Czekam, kto z wodą w moje zawita progi
Aby tradycja ludowa się dopełniła
Odwieczna, ona zakręty historii przeżyła
napisany Warszawa 09.04.2007r.
Komentarze (1)
Śmigus Dyngus śmieszne święto!
Biegniesz z miną uśmiechniętą
z wiadrem wody na sąsiada,
by go oblać… dziś wypada!
Strumień wody spływa strugą,
krople wody mienią długo,
w słońcu tęczą promieniami
odbijają psikusami…
A tu znowu deszczyk kropi,
śmiechu w złości nie poskąpisz!
Przecież z cukru, nie rozpłyniesz!
śmigus dyngus szybko minie.
Nawet piesek szczerze cieszy,
mądre oczy swe zawiesi,
w oczach pana w dziwnej minie
jak szaleje dziś od rana.
Wreszcie radość tę prawdziwą.
co uśpiona przez rok długi,
lany ŚMIGUS w ludziach zbudził!