Smutek
Mój smutek czasami
przybiera kształty cienia
kiedy słońce pnie się wciąż wyżej
po błękitnych schodach
albo gdy noc rozświetla
pozłacana pełnia
ślizga się
po uśpionych drzewach
na przydługich nogach
Często jak miód
zlepia wargi milczeniem
a innym razem wycieka
spod powiek
gorzką kroplą
W bezradnej bywa dłoni
ściskanym kamieniem
czasem skowyczy jak kundel
którego ze złości ktoś kopnął
Niekiedy skulony
ze strachu
przed wzrokiem drapieżnika
nie wie dokąd uciec
od oczu nie znających litości
konsekwentnie męczący myśli
niczym zacięta płyta
Radośnie we mnie rośnie
jak zła owoc
w bogini płodności
Komentarze (3)
Przeczytałam z zainteresowaniem.
Zacięłam się tylko na przedostatnim wersie i
próbowałam poprawiać na 'zły owoc' zanim
zrozumiałam, że chodzi o "owoc zła".
Pozdrawiam :)
Mój smutek zawsze znienacka przychodzi... tłamsi usta
i pustoszy duszę..
gratuluję pięknego wiersza.
....Niekiedy skulony
ze strachu
przed wzrokiem drapieżnika
nie wie dokąd uciec.....
strach i smutek jak dwaj przyjaciele podążają
nieoświetlonymi ulicami poszukując wsparcie