Smutkobranie
w milczącym lesie zdarzeń
zbieram jagody smutku do koszyka mojego
życia
patrzę na zarośla ludzkich spraw w których
uwięzły
moje nadzieje
próbuję odnaleźć ścieżki codzienności...
brnę...
coraz głębiej...
drzewa? ludzie? pochylają się nade mną
przytłaczając milczącym brzemieniem
nie-uwagi
to znów kusząc drewnianą pieszczotą
konarów
niknie z oczu cień ścieżki
zadeptany tłumem korzeni
gdzie jes.....
któr......
koszyk wysunął mi się z palców...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.