Sosna
Sosna rozkłada szeroko ramiona
Nad moja cichą niepozorną osobą
Czuję się taka bezpieczna, chroniona
Wspominam chwile, gdy byłam tu z tobą
Patrzyliśmy sobie w zmęczone oczy
Trzymaliśmy się za zdrętwiałe z zimna
ręce
Obok dumnie batalion mrówek kroczył
Przysłuchiwaliśmy się ptasiej piosence
„Widzę, że ciebie też przyciąga to
miejsce –
Słyszę za tobą twój przyciszony głos
–
Powinniśmy razem przychodzić tu
częściej”
Podajesz mi zielony kwitnący kłos
Głaszczesz moje zimne drżące dłonie
Znów mi w podkrążone oczy zaglądasz
Za sosną rozciągają się kwitnące błonie
A ona cichutko nuci melodię o nas
Wrzuca nam we włosy cienkie igiełki
Chroni konarami jak bajecznym dachem
Zawiązuję na kłosie małe supełki
Spoglądam ci w oczy ze strachem
Uśmiechasz się do mnie promiennie
Kryjemy emocje jak niepoprawni stoicy
Gałezie sosny nadal tańczą chwiejnie
A my zachłannie wdychamy zapach żywicy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.