***Spacer w czasie burzy***
Warkocze błyskawic po niebie się snują
Cichy szelest słychać- to pieśń starych
drzew
Drżące szepty liści rychłą burzę
zwiastują
Świst i szum wiatru żałosny niosą śpiew
Już strugi deszczu lecą jak wylane łzy
Powietrze zimne niczym oddech mroku
On i Ona… Spacerując pośród wspomnień
mgły
Na próżno próbują dotrzymać sobie kroku
Ona- jak zwykle ze spuszczoną głową
On- wpatrzony niewidzącym wzrokiem w dal
Chcieliby dać wreszcie upust słowom
Choć wiedzą, że zranią one niczym stal
Chcą powiedzieć o miłości będącej złudnym
marzeniem
Snem, z którego się dawno obudzili
Ale nie mówią nic, męczą się z własnym
cierpieniem
Myślą o tym, jak bardzo się zmienili
Będąc razem żyją w niekończącej się
udręce
Lecz nadal w duszy wiedzą, że żyć bez
siebie nie mogą
Chcieliby znowu wziąć się jak kiedyś za
ręce
Ale nie dane im jest dłużej kroczyć tej
miłości drogą
Zwalniają kroku, a w końcu przystają
I tak stoją moknąc pośród kałuży
Wiedzą, że już na zawsze ze sobą się
rozstają
I że to ich ostatni spacer… w czasie
burzy…
PZDR dla tych, którzy lubią burzę i patrzenie na padający deszcz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.