Spadające gwiazdy na tle...
Spadła kolejna gwiazda,
kolejne naiwne spojrzenie
ginie pod powiekami,
by mogło powstać nowe marzenie
Pozostawiony na łaskę nocy
i spadających gwiazd
pośrodku zasypiającego miasta
stoję sam
Wieje wiatr, nadciąga huragan,
wewnętrzna rewolucja,
w mojej głowie panuje bałagan
proszę daj mi deszcz,
póki nie zawrę pokoju z moimi myślami
Obserwują mnie latarnie,
częstują swym światłem,
ciche szepty wiodą mnie do lasu
gdzie lepiej widać gwiazdy,
mówią: ‘idź nie trać czasu’
Pewna miłosna historia się kończy
bez większych emocji stawiam kroki,
kiedy w środku rozum z sercem walkę
toczy,
czekam na deszcz póki nie przyjdzie sen
głęboki
Komentarze (7)
powtórzę za karmag ..ach te zielone oczy..;-)
przyciągnęły mnie te zielone oczy ...warto było tu być
przeczytać.....
pozdrawiam:-)))))
Podoba mi się, ładnie wyrażone myśli. W zapisie
brakuje mi tylko kropek. Pozdrawiam :)
Szczególnie przemawia do mnie ostatnia zwrotka, którą
utożsamiam ze sobą... Szacuneczek :))
wierz na prawdę działa na wyobraźnię ciekawy język
fajnie pozdrawiam :)
Czytam drugi raz i wydaję mi się,że ładna
poezja.Podana poetycznym językiem.
:)))
Witaj. Wiersz zatrzymał. Działa na wyobraźnię. No i te
zielone oczy, jak moje:)
Wydaje mi się, że w czwartej strofie wystarczyłoby
pierwsze "mnie". Z "zawrę" uciekł ogonek.
Pozdrawiam ciepło