spóźniony
byłe miss niewielkich miasteczek
drepczą w swoje niewłasne miejsca
nad dachami rozwaliła się jesień
jakby było coś jeszcze do wzięcia
podstarzali układacze chodników
gwałcą piwo setkami przy drodze
barman czyści komin na strychu
jakby mogło być jeszcze gorzej
i do tego zły pies u sąsiada
grywa marsza na nieczystej misce
wiatr pokrętnie brzozy spowiada
za pokutę obrywając im liście
czas się zaśmiał do pustej butelki
bo ta pustka nie jest kłopotem
ludzie niosą parasol na wszelki
a ja kocham to moje potem
Komentarze (8)
Świetny, niesamowicie metaforyczny..."wiatr pokrętnie
brzozy spowiada za pokutę obrywając im liście..."
Świetny!!!
W tym roku, to mnie się rozwaliła i cieszę się na
potem, super wiersz:)
Jak zwykle intrygująco napisane a metafory... cacy.
Mnie też powaliła ta: "rozwaliła się jesień" :)
To twoje; potem ; wprowadzilo mnie w rozleniwienie ,
oj ta jesien co ona znami robi czasem ... Bedzie
dobrze , ale to potem ... Pozdrawiam ...
piękny prawdziwy bo ważne co potem a obserwacja
bieżących spraw jest ujęta w fajny sposób z lekkim z
sarkazmem Duże uznanie Na tak!
zawsze wyobrażałam sobie jesień jako drobną pania w
starszym wieku...ale teraz"nad dachami rozwaliła się
jesień"...
nabrała wagi...brawo...za wiersz i za jesień...:))
szklana pogoda słowem - ale genialne metafory czynią z
tego wiersza studium nad tym co teraz...
Powiało jesienną melancholią ale w piekny sposob.