W stronę piękna....
Byłemu mężowi....
Dwadzieścia lat
rzucone w twarz
podeptane!
Tysiące słów
bez wartości
na sznur nadziei
nanizane....
Ona umrzeć nie chciała....
Sam ją dobiłeś
tępym narzędziem...
i myślałeś
że zostanę
u Twoich stóp!
Lecz Bóg zdecydował inaczej.....
Dzieci u boku
walizka w ręce....
idziemy w stronę piękna....
Z nadzieją na normalne dni....
Jest mi ciężko, ale dziękuję Bogu, że moja nadzieja odchodzi tylko czasami.... i na chwilę....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.