survival
urodziłem się w żółwiej skorupie
na wyspie wśród wydm i żyłem
w przekonaniu że wszystko jest moje
a poza brzegiem nie ma już niczego
myślałem wtedy że nie warto
wdrapywać się na szczyty palm
że orzechy które znajdywałem rano
to prezenty od małp
dorosłem i morze wyschło
odsłaniając inne kontynenty
dżungle pustynie i ośnieżone góry
zbyt szybko by się przystosować
Komentarze (3)
Podoba mi się klimat Twojego wiersza. Z przyjemnością
go przeczytałam.
bardzo ciekawy wiersz - tematem jego nowe szerokie
horyzonty, ktore niespodziewanie wyłaniają się w życiu
podmiotu lirycznego... ten zaś żyjąc symbolicznie w
żólwiej skorupie - traci poczucie bezpieczeństwa -
wygląda na to , że trudno mu odnaleźć się w nowej
rzeczywistości...
dorastamy tak szybko ze nawet tak naprawde w
dzisiejszych czasach trudno być dłużej
dzieckiem..uczymy sie na tym co nas otacza,choć nie
zawsze sa to same dobre sytuacje...ładny
wiersz,powodzenia i +