Świat spod ciemnego koca
Przywiało eony temu historie o Bogu, który
był dzieckiem.
Bawił się zarzucając na siebie ciemny koc w
krate
w karnawałowym pokoju babci,
pełnym serpentyn i kolorowych lampeczek,
rano gdy piec był jeszcze zimny,
kreował świat w czarnej otchłani,
gwiezdny firmament opirał sobie na
głowie,
ze świetlistych szpar, zimnego powietrza
kleił nowe życie,
jednym mrugnięciem powieki spoił
wszechświaty.
piec się nagrzewał,
w uśmiechu babcia pytała, czy ma czym
oddychać,
z tej troski w głosie i ciepła ognia,
zrodziło się słońce, które utuliło
nowonarodzonych.
Dzieciątko Bóg zgłodniało, poszło na
śniadanie,
świat pod kocem został sam,
tuczył się w koło,
rozmanażając powtarzał,
pierwotnie pulsował,
sztucznie rósł na drożdżach pożyczonej
wyobraźni.
Rozrósł się tak że popękały ściany
babcinego pokoju,
by w entropi zanikł cały, stary dom.
Dzieciątko Bóg wróciło do swojego tworu gdy
zostało Ojcem.
Ratujac wykreowane dzieci,
wysłał tam jedynego syna,
z dobrą nowiną, wracajcie do Stwórcy,
bo na ten świat spod ciemnego koca nie ma
już miejsca.
Przywitam was, przez nos, uszy, oczy i
serce,
a mieszkać będziecie po środku mej
głowy.
Komentarze (2)
Błąd ortograficzny ,,z pod" robiłem mając około 11
lat.
Pisze się ,,spod".
ciekawa opowieść ....myślę jak by było jakby Jezus
urodził się w naszych czasach ....miał lepiej w
tamtych a teraz żyje w umysłach naszych po środku
...pozdrawiam przyjemnie się czytało