szkic
patrzę i nic nie widzę
szukam i nie znajduję
wciąż zagubiona
przytłoczona
błądzę niczym ta ćma
patrzę niewidzącymi oczyma
biel papieru oślepia
czerń ołówka przysłania
uparcie łapię ostatnią
myśl nieistniejącą
uśmiech do odwzajemniania
policzki do całowania
włosy do czesania
nos do muskania
czoło do marszczenia
uszy do szeptania
i tylko jednego brak
w szkicu uporczywie mym tak
zwierciadła do przeglądania
do duszy okna spoglądania
oczu Twych do mnie kochania
luby z papieru
bratni duchu…
kochanku ze szkicu
Komentarze (3)
jak na moje oko ,,szkic''wyszedł ci dobry-w
całości.,,luby z papieru
bratni duchu…
kochanku ze szkicu''jest ciekawym zakończeniem.
Piękne wołanie o miłość. Zmieniłabym tylko kolejność w
wersie na "w szkicu mym uporczywie tak". Ładna
melodyka wiersza i ciekawa myśl.
namietnie i lekko z nuta samotnosci bardzo mi sie
podoba pozdrawiam