Szyfr niezrozumiany
Pędzę ku Tobie
Tak.. już jestem blisko!
Nie widzisz jak lgnę do Ciebie z
radością?
Zatrzymuję się...
Bo skoro nie mogę dotrzeć do Ciebie
Po co mam dyszeć ze zmęczenia
Myśli twoje jak wierzchołek lodowej góry
Nie do zdobycia...nie do usłyszenia
Bo, na co mam je słyszeć...
Jeżeli nie mogę ich zrozumieć?
Umysł tak skomplikowany
Tak kłamliwy a prawdomówny
Kiedyś myślałem, że to porażka
niedosłysząc szyfru
...który umiejętnie mi przekazywałaś
Jednak to czytanie "między wierszami"
nie służyło mi
...Tobie również
Bo czymże jest rozumowanie myśli
gdy każde z nas mówi szyfrem?
Czekając na reakcje
o których podświadomie marzyliśmy
A te szyfry..
które nakładały się na siebie
Nie dały zrozumieć naszych oczekiwań...
Gdyby ten ciąg kodów
...nie istniał między nami
To prościej by było zrozumieć każdego...
Ale któż nie chce być tajemniczy?
Każdy woli przekazywać szyfr innym
Mając nadzieję, ze zostanie zrozumiany
I spotka go wtedy
Szczęście, które sam sobie zaplanował
Komentarze (1)
Powiem Ci tak: świetnie piszesz.
Naprawdę. Zadajesz w tym utworze pytania retoryczne -
tak pięknie zbudowane, że aż chce się czytelnikowi na
chwilę przystanąć i pomyśleć. Zastanowić się. No i te
szyfry, "czytanie między wierszami" To wszystko
sprawia, że całość jest z takim lekkim
niedopowiedzeniem. Świetny wiersz