I tak nie uciekniesz.
Śmierć do ucha mi szepnęła,
że zabiera mnie, cholera!
Chcę się bronić, lecz nie mogę.
Może jej oderwę nogę?
Kosę wyrwę...
I ucieknę.
Już mnie goni, więc pobiegnę.
Skryję się w podziemnej norze.
Może Bóg mi dziś pomoże?
Ah! Dorwała mnie ta wredna.
W sile mej nadzieja jedna.
Walczę, biję, kopię, klepię...
wydłubałem jedno ślepie!
Znów uciekam, znów mnie goni!
Czy ktoś dzisiaj mnie obroni?
Już nie mogę, zwalniam, sapię,
Śmierć mnie zaraz w sidła złapie.
Głowę mi ucieła kosą.
W trumnie moje ciało niosą.
Każdy skończy tak, kto żyje!
Każde ciało w ziemi zgnije!
nie ma się czego bać, to naturalna kolej rzeczy...
Komentarze (4)
to jest najlepszy Twój wiersz, jaki widziałam! podoba
mi się przesłanie - każdego to spotka. ;)
A ja uwazam ze nie ma w wierszu nic smiesznego, bo
kiedy ten moment przychodzi to z pewnoscia nikomu nie
jest do smiechu...ale moze sa tacy smialkowie ktorzy
to potrafia...?
bardzo ładny, śmieszny wierszyk, mimo, że temat ten
zazwyczaj jest brany na powaznie.+
Rozweselające! Ja traktuję śmierć jak siostrę i
zapraszam ją najkrótszą drogą.
Zostawiam plusik. Powodzenia!