Te same słowa
I podszedł malutkiej,
postury człowieczek.
Szybko podstawiono,
usłużnie stołeczek.
Wspiął się dość ospale,
czemu ma się śpieszyć.
Ważne, że on sobą,
zebranych wciąż cieszy.
Popatrzył po tłumie,
poznał swoich ludzi.
Zaczął przemówienie,
jako lew się zbudził.
Pożarł pierwsze zdanie,
Drugim zaś wychwalał.
W trzecim przycichł trochę,
Czwartym coś obalał.
Piąte czymś poplątał,
szóste wyprostował.
Do siódmego zdążał,
lecz pomieszał słowa.
Chciał schodzić ze stołka,
żegnał już doniośle.
Ktoś mu jednak szepnął,
to nie koniec… pośle.
Musisz mówić dalej,
póki naród stoi.
Oni są dla ciebie,
lud jeszcze się boi.
I zaczął powtarzać,
jak zawsze od nowa.
Te same, co miesiąc,
beznadziejne słowa.
Komentarze (2)
Bardzo ciekawe, pozdrawiam.
Brawo Grand udam że nie wiem o kim to jest,
ale mi się podoba i co ja na to zrobię, może
nie wytną.