Telefon
Zegar wskazywał godzinę:
Kilka minut po osiemnastej.
Słucham zespołu The Doors,
Brat, ze słuchawkami na uszach,
Prawdopodobnie śpi.
Telefon.
-Tak słucham?
-Czy to mieszkanie Państwa Kowalskich?
-Tak, zgadza się.
-Moje nazwisko brzmi Nowak,
Jestem lekarzem w pilskim szpitalu.
-Coś się stało?
-Bardzo mi przykro, ale Pani Krystyna nie
żyje.
-Jak … Jak to… ?
-Podawano obiad, a kiedy salowa przyszła po
naczynia
Pani Krystyna już nie żyła.
-…
-Nie mogłem nic zrobić… Pozostało mi
tylko stwierdzić zgon.
-Dzzi… Dziękuję za
informację…
-Naprawdę bardzo mi przykro.
Dowidzenia.
-Dowidzenia…
Lekarz nie zapytał czy jest ktoś z
dorosłych…
Ciężar spoczął na mych barkach…
Miałem 16 lat…
Dziś mam 17.
Przyczyną zgonu okazało się pęknięcie
wrzoda na żołądku…
Przy tych chorobach, z których się leczyła
w tym czasie
Ta była błahostką…
Dlaczego?
Odeszłaś…
Zostaliśmy tylko z Ojcem…
Nie zapomnę o Tobie nigdy…
Dziś odeszła Babcia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.