trafiona - zatopiona
wyszła nocą do kochanka,
włos smolisty rozpuszczając,
pokrywając szminką usta
i lubieżnie uśmiechając..
lecz do niego nie dotarła
i do drzwi nie zapukała,
bo po drodze (dacie wiarę?)
rusałka ją zatrzymała..
zaszeptała dziwne słowa
i niepewność w niej zasiała..
już nie biegła, krok zwolniła,
wreszcie całkiem zatrzymała..
i podała dłoń swą driadzie,
obietnicą jej zwiedziona,
pozwoliła się prowadzić,
chcąc być wolną tak, jak ona..
w otchłań za nią wolno schodząc
nie myślała o swym miłym,
lecz o wszystkich serca smutkach,
pragnąc, by się już skończyły..
wyszczerzyła się rusałka,
gdy się serce zatrzymało,
całowała sine usta,
wygładziła taflę lustra..
.......................................
a on czekał, jasnooki,
z pierścionkiem na dnie kieliszka,
choć spadała mu powieka..
teraz pewnie dalej czeka..
grząska dusza jest kobiety,
nieodporna na złudzenia..
od niej tego się nie dowie,
bo jej włos.. dawno zzieleniał..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.