Trędowaci
chodź napijemy się
z kieliszka naszych krzyków
miłość chuda jak zasiłek
trzyma mocno
ramionami przyzwyczajeń
to nic że masz schowane
sine łzy pod oczyma
umarł uśmiech
na spękanej ziemi warg
to poranki są najgorsze
boli światło w lodówce, patrz
przyniosłem zupę w słoiku
pracowałem dziś pod sklepem
wyprosiłem dwie butelki
zapomnień w kolorze cherry
kolejne święta spędzimy
pod brudną pościelą oddechu
będziemy ogrzewać ciała
tym co znajdziemy
na zgrabionym nasypie pleców
dawno już utopiliśmy
nasze marzenia w niemocy
coraz więcej znajomych
zasypia pod drzewami
już stypy wyszły z mody
mam nadzieję kochanie
że gdy puścimy swe dłonie
wzniesiesz toast za przywiązanie
do naszych parszywych historii
że nie zapomnisz o mnie
w szklanym tańcu dni
przegrałem życie tyle razy
ile przegrałaś
ty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.