Trój(kont) Weimarski
Savoir-vivre... etykiet(k)a...
Chryste Jezu Panie(!) Ależ to buraki,
porażka to mało, to jest kawał draki.
Najpierw nawaliła zwykła procedencja,
która nakazuje, pierwsza -
eminencja…
Potem - ciężki afront. Tego już za
wiele.
Hymn grano, padało - mokli oficjele.
Żeby mókł gospodarz - jakoś by to było,
ale gość - Sarkozy… Skandal - że aż
miło.
Nasz Szef protokołu - mistrzem
ceremonii…
dyplomację - chował - zręcznie i w
harmonii.
Także etykieta zimnym trupem padła,
kiedy głowa państwa - pierwsza
„se” usiadła.
excudit
lonsdaleit
15:53 Czwartek, 9 lutego 2011 - chmury kłębiaste.
Komentarze (10)
Świetny wiersz, przypał na całej linii, no ładnie
wyglądamy w oczach świata - bez komentarza. Czy ta
dyplomacja, to już na stałe - protokół do zwolnienia.
Pozdrawiam.
:):):) ciekawie przedstawiasz :)
Plama proszę Pana se etyk :)
Widzialam, widzialam...Swietny wiersz...:)))
Jak się długo walczy o stołek trza go pilnować...może
ktoś podsiąść...albo... może akurat zabraknąć...Brawo,
za niezmienne poczucie humoru, Pozdrawiam:)
ładny ...i otwarty na politykę ...nawet zagraniczną
....gdzie plamy się wylały ...pozdrawiam ciepło
ale plama :( i już nie wiadomo, śmiać się czy
płakać... za to Ty nie zawodzisz :-)
przyczepiłeś ładną łatkę do etykietki; Sarkozy podobno
nie używa parasola - dba o włosy, myjąc w deszczówce;
dzięki za ulubione "se" :)
Bardzo ciekawie przedstawiłeś tą ceremonię oficjeli,
być może tak było planowane, ale sam żonę od czytania
książki oderwałem, aby to zobaczyć - taka
rzeczywistość, ale to pańskie maniery które są dawno
zapomniane i dopiero wchodzą na nasz krajowy rynek na
powrót...plama jednak jak cholera...powodzenia
ano widziałam... jak se usiadła... :)))
bezceremonialnie usiadła :))