Trzy łzy
Jak talizmany na szczęście posyłam,
zakute myśli w tęsknoty szaniec,
dokąd mam pójść, gdzie się zgubiłam?
Tam gdzie nadziei nie będzie granic.
Trzy łzy spłynęły w dłonie ciemności,
pozłotą zalśnił rozpaczy czas,
nikt nie powita spóźnionych gości,
i wciąż jesteśmy i nie ma nas.
W pierwszej zaklęty, uśmiech daruję,
na dni pochmurne, na chwile złe,
w drugiej tęsknotę moją poczujesz,
gdy ją przytulisz do twarzy swej.
W trzeciej ukryłam wszystkie te słowa,
których nikt z nas nie powie już,
i uciec chcę i zacząć od nowa,
ile w nas jeszcze miłości złóż?
Te łzy, pieczęcie tego co trwało,
co najpiękniejszym miało być snem,
co wiary w przyszłość nam dodawało,
a dzień był dniem i nie był dniem.
Komentarze (3)
Rzadko spotykam tu tak piękne, pełne uczucia,
wyraziście napisane wiersze.
Wiersz liryczny, pełen tęsknoty, miłości i bólu po
utraconej bliskiej sercu osobie. Rymy starannie
dobrane czynią go lekkim i płynnym w czytaniu. Brawo -
piękny i wartościowy wiersz...
bardzo zgrabnie piszesz, z lekkością oddechu oddajesz
tak trudne chwile. Bardzo ładnie napisane