Twórca
To nie noc całuje świtem,
to jam jej Michałem, Witem,
z wnętrza tworzywo wylewam,
na dzieło rąk swych się gniewam.
Kuję marmur swych słabości,
nie przestaję, w próżnej mdłości
prażę go w piecu mych gniewów,
jestem kosiarzem złych plewów.
Przez noc świt nadejść już pragnie,
sił natury nikt nie nagnie,
jam jest w nieopamiętaniu
w pocie czoła w przeżywaniu.
autor
Sigul
Dodano: 2006-09-29 07:09:15
Ten wiersz przeczytano 507 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.